Obudziłam się w Twoich ramionach. Byłam obolała, ale szczęśliwa. Nigdy przedtem nie sądziłam, że to wszystko tak się potoczy. Ale niczego nie żałowałam. Bo właściwie nie miałam czego. Poczułam, jak muskasz mnie dłonią po skroni, uśmiechając się.
-Witaj słońce. -wyszeptałeś mi do ucha, całując je lekko.
-Hej. -uśmiechnęłam się otwierając oczy.
-Jak się spało?
-Wyśmienicie, a Tobie?
-Jeszcze lepiej. -zaśmialiśmy się. Patrzyłam na Ciebie z miłością w oczach. Przyglądałam się Twojemu nieziemskiemu ciału, okrytemu zaledwie cienkim prześcieradłem. Dłońmi masowałam mięśnie Twojego brzucha. A Ty uśmiechałeś się błogo, całując mnie po twarzy. Czułam się wyśmienicie. Tak radośnie, szczęśliwie, przyjemnie. Nie chciałam już nigdy wychodzić z łóżka. Ale miałam też pewne obawy. Nie wiedziałam przecież, jak to z nami jest. Nie dałeś mi żadnego zapewnienia, wyznania. To właściwie był tylko seks. Ale wtedy bym Cię tu nie zastała, prawda? A Ty byłeś. Leżałeś obok mnie i całowałeś. To musiało coś znaczyć.
-Jesteś głodna? -zapytałeś, a ja czując już od dawna burczenie w moim brzuchu, przytaknęłam głową. Zaśmiałeś się i wstałeś, ukazując się mi zupełnie nago.
-Czemu się tak dziwnie patrzysz, kochanie? -zapytałeś i zrobiłeś śmieszną minę.
-Po to mam oczy, kochanie. -odpowiedziałam, a Ty pokręciłeś głową, założyłeś bokserki i zerwałeś ze mnie kołdrę, odsłaniając moje ciało.
-Ej!
-Jesteś tak piękna. -wyszeptałeś, całując mnie.
-Idź już robić to śniadanie. -zaśmiałam się i zaczęłam ubierać. Ty dałeś mi buziaka w czoło i powędrowałeś do kuchni. Ja ubrałam się i odświeżyłam w łazience. Gdy skończyłam poczułam zapachy dochodzące z kuchni.
-Co pysznego przyrządził mi mój osobisty kucharz? -zapytałam, obejmując Cię od tyłu w pasie. Ty śmiesznie zamruczałeś i obróciłeś mnie do siebie przodem.
-Chrupiące grzanki z dodatkami.
-Mmmm. A jakimi dodatkami?
-A jaki by pani sobie życzyła? -wymruczałeś.
-Ciebie. -pocałowałam Twoje usta. Zaśmialiśmy się i zabraliśmy za posiłek.
-Masz dzisiaj trening?
-Nie. Dziś jestem cały twój.
-Brzmi kusząco. -zaśmiałam się.
-Może się gdzieś wybierzemy? Kino?
-Świetny pomysł.
-A potem może jakaś kolacja i ..-uśmiechnąłeś się tajemniczo.
-Zobaczymy jeszcze. -zaśmiałam się i zabrałam za zmywanie naczyń. Przez cały czas czułam na sobie Twój wzrok. Obserwowałeś każdy mój ruch. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem.
Dzisiejszy dzień był niesamowity. Najpierw, tak jak zaplanowaliśmy, byliśmy w kinie. Potem zabrałeś mnie na romantyczną kolację, przy świecach, z drogim szampanem. Traktowałeś mnie jak księżniczkę. Czułam się, jakbym dryfowała nad ziemią. Lecz wieczorem, gdy wróciliśmy, dostałeś dziwny telefon. Podczas rozmowy wyszedłeś z pokoju i wróciłeś bardzo zdenerwowany.
-Wszystko w porządku? -Zapytałam.
-Oczywiście. -uśmiechnąłeś się sztucznie, a ja już wiedziałam co się szykuje. -Tyle że, słuchaj... no bo.. muszę już iść. -'Jak zwykle' -pomyślałam, ale Ciebie już nie było. I tak oto powróciły stare czasy.
Kolejne dni były zresztą podobne. Niby spędzałeś ze mną trochę czasu, ale potem szedłeś na trening i znikałeś. Strasznie mnie to irytowało. Przy każdej delikatnej próbie moich pytań o cele Twoich wycieczek, skutecznie mnie olewałeś. Kolejny raz zmartwiłam się, gdy któryś z klubowych kolegów, zadzwonił do mnie i zapytał, czemu nie przyszedłeś na trzeci z kolei trening. Szczerze to byłam w szoku, ponieważ jakąś godzinę temu, rzekomo na niego się udałeś. Odparłam, że nie mam pojęcia.
-Przepraszam, że w ogóle o to pytam, ale wiesz może, czy Nikolay zamierza zmienić klub? -to pytanie nurciło mnie od jakiegoś czasu. Kiedyś przecież Niko rzucił jakąś taką dziwną aluzję. Jednak miałam nadzieję, że to nie prawda.
-Z tego co mi wiadomo, to chciał przedłużyć kontrakt..
-Aha, no to dziękuję. A mogę jeszcze jedno pytanie? Czy Niko nie lubi się z którymś z zawodników? -wiedziałam, że zdziwiłam tym pytaniem mojego rozmówcę, który chyba nazywał się Rafał.
-Raczej staramy się oddzielać na boisku życie prywatne od zawodowego, także niestety, nie wiem nic na ten temat.
-No dobrze. To przepraszam, że zajmuję twój czas.
-Ja również.
-No to.. cześć.
-Cześć. -Zakończyłam tą trochę dziwną konwersację. Miałam jeszcze większy mętlik w głowie niż wcześniej. Ale rozwiał go sam zainteresowany, pojawiając się nagle w drzwiach mojego mieszkania.
-Hej skarbie. -powiedziałeś i uśmiechnąłeś się.
-Jak trening? -zapytałam, również z uśmiechem.
-Ciężko było, ale dobrze. -po tej odpowiedzi sama nie wiedziałam, co mam myśleć. -Czemu się tak dziwnie mi przyglądasz?
-Zamyśliłam się. -odpowiedziałam, całując Cię w usta. Dwóch rzeczy byłam pewna. Że kochałam Cię bezgranicznie, a Ty mnie okłamywałeś. Nie wiedziałam tylko z jakiego powodu. Ale nie dane mi było myśleć o tym dzisiejszej nocy. Bo byłeś ze mną Ty. Czując Twój dotyk na mojej delikatnej skórze, zapominałam o wszystkim. W tym momencie, byłeś tylko moim nieziemskim Niko, którego szczerze kochałam.
Menu
▼
środa, 22 kwietnia 2015
czwartek, 16 kwietnia 2015
Dziewiąty, bo zaczęło spadać.
Objęłam Twoją twarz dłońmi i namiętnie pocałowałam Cię w usta. Ty nie byłeś pijany tak bardzo jak ja, ale wystarczająco, by nie protestować. Jednym ruchem rozpiąłeś zamek mojej sukienki i zsunąłeś ją ze mnie. Poczułam na ciele Twoje ciepłe dłonie i zupełnie się zatraciłam. A Ty byłeś już bez spodni i koszuli. Wziąłeś mnie na ręce i zaniosłeś do sypialni. Położyłeś delikatnie na łóżku i zdjąłeś skarpetki. Następnie dołączyłeś do mnie, obcałowując nawet najmniejszy skrawek mojej rozpalonej skóry. Czułam niesamowicie przyjemne mrowienie, rozchodzące się z miejsc, gdzie zostawiałeś swoje mokre ślady.
-Nikolay..-wyjęczałam, gdy zdjąłeś ze mnie stanik. Pochyliłeś się i delikatnie musnąłeś moje usta. W następnej chwili zatraciliśmy się w sobie bezgranicznie. Czułam się niesamowicie. Jakbym latała. Wszystko działo się tak szybko, że nawet o tym nie myślałam. Cieszyłam się chwilą. Chwilą z Tobą. Tak cudownie było mi w Twoich ramionach. Gdy poczułam, jak rozpadam się pod wpływem doznań, opadłeś na mnie, całując w czoło. Powoli normowaliśmy swoje oddechy. W tej chwili myślałam tylko o Tobie. O niczym innym. Nie o tym, że być może następnego dnia urwiesz ze mną kontakt, że nie będziesz się odzywał. Zupełnie zapomniałam o wszystkich moich obawach. Liczyłeś się tylko Ty. Leżałam, patrząc w Twoje piękne oczy. Objąłeś mnie delikatnie i palcem kreśliłeś różne kształty, tuż pod moim obojczykiem. Pocałowałam czubek Twojego nosa, na co zaśmiałeś się dźwięcznie. Co dziwne, teraz byłam w pełni świadoma tego co robię. Nie czułam się pijana i Ty chyba też nie.
-Lui..? -wyszeptałeś.
-Tak? -odgarnąłeś niesforny kosmyk włosów, który opadł mi na czoło.
-Pamiętasz o tej drugiej niespodziance? -kiwnęłam głową, zachęcając Cię byś mówił dalej. -No więc jedziemy do Paryża. -Powiedziałeś z uśmiechem, a ja zakrztusiłam się śliną.
-Że co, proszę?
-No takie małe wakacje. Nie daj się prosić.
-O mój Boże. Chyba oszalałeś.
-Przecież wiem, że o tym marzysz. -uśmiechnąłeś się zawadiacko a ja pocałowałam Cię w usta. -Czyli się zgadzasz? -zaśmialiśmy się.
-Wiesz o czym jeszcze marzę? -przewróciłam Cie na plecy, siadając okrakiem na Twoim brzuchu.
-Oj wiem. -pocałowałeś mnie zachłannie, wplatając palce we włosy i po raz kolejny czyniąc mnie najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
-Nikolay..-wyjęczałam, gdy zdjąłeś ze mnie stanik. Pochyliłeś się i delikatnie musnąłeś moje usta. W następnej chwili zatraciliśmy się w sobie bezgranicznie. Czułam się niesamowicie. Jakbym latała. Wszystko działo się tak szybko, że nawet o tym nie myślałam. Cieszyłam się chwilą. Chwilą z Tobą. Tak cudownie było mi w Twoich ramionach. Gdy poczułam, jak rozpadam się pod wpływem doznań, opadłeś na mnie, całując w czoło. Powoli normowaliśmy swoje oddechy. W tej chwili myślałam tylko o Tobie. O niczym innym. Nie o tym, że być może następnego dnia urwiesz ze mną kontakt, że nie będziesz się odzywał. Zupełnie zapomniałam o wszystkich moich obawach. Liczyłeś się tylko Ty. Leżałam, patrząc w Twoje piękne oczy. Objąłeś mnie delikatnie i palcem kreśliłeś różne kształty, tuż pod moim obojczykiem. Pocałowałam czubek Twojego nosa, na co zaśmiałeś się dźwięcznie. Co dziwne, teraz byłam w pełni świadoma tego co robię. Nie czułam się pijana i Ty chyba też nie.
-Lui..? -wyszeptałeś.
-Tak? -odgarnąłeś niesforny kosmyk włosów, który opadł mi na czoło.
-Pamiętasz o tej drugiej niespodziance? -kiwnęłam głową, zachęcając Cię byś mówił dalej. -No więc jedziemy do Paryża. -Powiedziałeś z uśmiechem, a ja zakrztusiłam się śliną.
-Że co, proszę?
-No takie małe wakacje. Nie daj się prosić.
-O mój Boże. Chyba oszalałeś.
-Przecież wiem, że o tym marzysz. -uśmiechnąłeś się zawadiacko a ja pocałowałam Cię w usta. -Czyli się zgadzasz? -zaśmialiśmy się.
-Wiesz o czym jeszcze marzę? -przewróciłam Cie na plecy, siadając okrakiem na Twoim brzuchu.
-Oj wiem. -pocałowałeś mnie zachłannie, wplatając palce we włosy i po raz kolejny czyniąc mnie najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.