Menu

wtorek, 31 marca 2015

Ósmy, bo już południe.

Obudziłam się dziwnie wypoczęta. Poczułam kuszące zapachy dobiegające z kuchni i dziwne odgłosy. Ale już wiedziałam, że to zapewne Ty. Niechętnie wygrzebałam się z ciepłej kołderki i poszłam do kuchni. 
-Dzień dobry, słoneczko! -uśmiechnąłeś się do mnie, jak gdyby nigdy nic. Wyglądałeś cudownie. Ubrany w dość obcisłe jeansy i koszulę w kratę. -Wszystkiego najlepszego! -Przytuliłeś mnie z całej siły. A ja puknęłam się w czoło. No tak, zapomniałam, że dzisiaj są moje urodziny.
-Dziękuję Niko. 
-To nie wszystko. Słońce, życzę ci przede wszystkim dużo uśmiechu, radości, zdrowia, sukcesów w życiu, szczęścia, miłości, ciepła. Spełnienia najskrytszych marzeń i żebyś na zawsze była moją małą, piękną przyjaciółką. -uśmiechnęliśmy się, a Ty pocałowałeś mnie w oba policzki. Następnie podałeś mi małe pudełeczko. 
-Co to jest? 
-Otwórz. -uśmiechnąłeś się. 
-Niko, ja nie chciałam żadnych prezentów..
-Otwórz. -wypełniłam Twoją prośbę, a moim oczom ukazał się piękny i zapewne drogi, srebrny wisiorek w kształcie piłki do siatkówki. -Podoba ci się? -zapytałeś z błyskiem w oku. 
-Jest cudowny, ale ja nie mogę go przyjąć. 
-Niestety musisz. -Uśmiechnąłeś się i założyłeś go na moją szyję. -Żebyś o mnie nigdy nie zapomniała. -Wyszeptałeś, całując moją skroń.
-Nawet nie mam takiego zamiaru. -uśmiechnęłam się. Poczułam, jak się rumienię, ale Ty chyba tego nie zauważyłeś. 
-A i mam też dla ciebie niespodziankę. W zasadzie dwie. Dziś o osiemnastej jestem po ciebie. 
-Co, ale dlaczego?
-Małe party urodzinowe. Załóż coś ładnego, a druga niespodzianka wieczorem. -Mrugnąłeś do mnie okiem, uśmiechnąłeś się i już Cię nie było. Nie zdążyłam nawet o nic zapytać. Jednak ze zrezygnowaniem, poszłam wybrać coś odpowiedniego na wieczór. Postanowiłam też zadbać o siebie i zrobić sobie małe spa. Zaczęłam od relaksującej kąpieli z płatkami róż.
Przez cały czas myślałam o tym, co czeka mnie dziś wieczorem. Trochę się denerwowałam. Obawiałam się reakcji innych ludzi. Tego co powiedzą o mnie, o nas. Jednak wiedziałam, że przy Tobie mogę się czuć bezpiecznie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Myślałam też o tej niespodziance. Zapewne to coś drogiego, czego nie będę umiała przyjąć. Czasami wręcz przeraża mnie fakt, że masz o wiele więcej pieniędzy ode mnie. Strasznie mnie to krępuje. Jednak mimo to, postanowiłam, że będę się dzisiaj dobrze bawić. Dla Ciebie. Bo chcę znów oglądać Twój piękny uśmiech. 

Założyłam najlepszą sukienkę, jaka była w moim posiadaniu, zrobiłam mocniejszy makijaż i podkręciłam włosy. Spojrzałam w lustro i nawet zadowoliło mnie to, co tam ujrzałam. Równo o osiemnastej zapukałeś do moich drzwi. Z uśmiechem na ustach otworzyłam.
-O wow. Nieziemsko wyglądasz kochanie. -Powiedziałeś i pocałowałeś mnie w czoło. Ja się trochę zmieszałam. Dlaczego powiedziałeś mnie 'kochanie'?! 
-Och, dziękuję. -wyjąkałam.
-Idziemy? - wziąłeś mnie za rękę i zaprowadziłeś do samochodu. Przez chwilę myślałam, że jesteś dla mnie jakiś inny. Jakoś tak inaczej na mnie patrzysz. Ale dusiałam to w sobie i próbowałam przekonać, że to moje fanaberie. Wysiedliśmy obok małego, raczej nieznanego lokalu. Zaprowadziłeś mnie do środka, a tam, mnóstwo ludzi śpiewających z uśmiechem 'Sto lat!'. Jak zwykle zrobiłam się jak buraczek i kurczowo trzymałam się Twojego ramienia. Po odśpiewaniu każdy zaczął do mnie podchodzić, składać życzenia oraz dawać prezenty. Skarciłam Cię wzrokiem i z uśmiechem dziękowałam. Wszyscy byli naprawdę mili, czego jakoś nigdy przedtem nie zauważyłam. Żona Krzysztofa Ignaczaka była chyba najbardziej życzliwa, zaprosiła mnie nawet na kawę. 
-Przepraszam, że zapytam. A wy jesteście razem? -spojrzała na nas z uśmiechem. Ja również skierowałam swoje spojrzenie na Ciebie. A Ty tylko uśmiechnąłeś się.
-Nie. My się tylko przyjaźnimy.. -wydukałam, lekko zmieszana. Iwona już nie naciskała, ale uśmiechała się tajemniczo.
-Czy mogę prosić panią do tańca? -usłyszałam Twój głos przy moim uchu. Wyraziłam zgodę skinieniem głowy. Tańczyliśmy, delikatnie kołysząc się w rytm granej akurat wolnej melodii. Twoje dłonie spoczywały na mojej talii, a moje ręce na Twoich barkach. Czułam się jak w bajce. Było idealnie. Potem tańczyłam ze wszystkimi po kolei. Najwięcej z Krzyśkiem, który wręcz był królem parkietu. Po jakichś dwóch godzinach, kilku drinkach i kilkunastu tańcach z Tobą, na salę wjechał ogromny tort, w kształcie słońca. Zaśmiałam się perliście na jego widok. Ty pocałowałeś mnie w czoło.
-Dla ciebie, Słońce. -zaśmiałam się i zaczęłam kroić to piękne, słodkie cudo. Podałam Tobie kawałek, który ugryzłeś tak, by zostało trochę na Twoich ustach. Zachichotałam cicho.
-Masz tu coś. -wyszeptałam, zdejmując palcami trochę słodkiej masy. Ty spojrzałeś na mnie jakoś inaczej. Wydawało mi się, że Twoje oczy pociemniały. Ale szybko o tym zapomniałam. Rzuciłam się w wir tańca. Z Tobą na czele oczywiście. Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa jak teraz. Nie obyło się oczywiście bez alkoholu. Niestety nie udało mi się dotrzymać swojego postanowienia. Ledwie trzymałam się na nogach. Z Tobą było znacznie lepiej. 
-Chodź słoneczko, idziemy do domu. 
-Ale ja chcę tańczyć! -pijana, wyrywałam Ci się, ale Ty cierpliwie wpakowałeś mnie do taksówki, zawożąc do domu. Zaprowadziłeś mnie do mieszkania, pomagając zdjąć buty i kurtkę. 
-Zostań. -wyszeptałam nie do końca świadomie.

2 komentarze:

  1. Noo i jest, niby długi ale jak byłam przy końcu chciałam więcej! Niko jest strasznie kochany, ciekawi mnie jak się to rozwinie. Czyżby skrywał swoje prawdziwe uczucia co do Lui?
    Czekam na dalsze rozwinięcie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń