piątek, 27 listopada 2015

Dwudziesty trzeci, bo czasami trzeba uciec.

-Luiza.. 
-Nie musisz nic mówić. Życzę szczęścia. -powiedziałam oschle, patrząc mu prosto w oczy. -Nie chcę cię już więcej widzieć. 
-Kochanie, to nie tak jak myślisz.. 
-Nie wysilaj się. Zajmij się swoją dziewczyną i dzieckiem. Chociaż tyle zrób dobrze. -powiedziałam i ze łzami spływającymi po policzkach odeszłam. Nie wierzyłam, że to wszystko działo się tak szybko. Blondynka powiedziała mi wszystko zanim Rafał zdążył pomyśleć. Tak bardzo żałuję tego czasu, który poświęciłam. Mogłam już dawno zrobić to, co planuję. W końcu nadszedł czas na jakieś zmiany. Na spełnienie marzeń. 
Wróciłam do domu i zaczęłam się pakować. W międzyczasie wysłałam sms'a do Nikolaya. Był u mnie po piętnastu minutach. 
-Lui, co się stało? -zapytał, smutno na mnie patrząc. 
-Rozstałam się z Rafałem. Ma na boku dziewczynę... a raczej to ja byłam tą dziewczyną na boku. Ma narzeczoną z dzieckiem w drodze. -Chłopaka zamurowało.
-Tak mi przykro.. co za dupek!-przytulił mnie, gdy moje oczy były już pełne łez. 
-Wyjeżdżam, Niko... Nie mogę dłużej tu zostać. 
-Jesteś pewna..? 
-Przepraszam Cię i dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. -przytuliłam go. Tak ciężko było mi go opuścić. Wcześniej nie wyobrażałam sobie nawet jak bardzo. Chciałam zapamiętać jego zapach, każdą zmarszczkę na przystojnej twarzy, jego uśmiech, dotyk.. Chciałam mieć go w swojej pamięci na zawsze. Nie wiedziałam, czy odważę się kiedykolwiek tu wrócić. Nie wiedziałam też, czy Nikolay dalej tu będzie. 
-Czy jest coś.. co mogę zrobić, żebyś zmieniła zdanie? -zapytał, z zaszklonymi oczami. 
-Przepraszam. Już nie zmienię. Tak bardzo będę za tobą tęsknić... -wyszeptałam, a on otarł moje mokre policzki. Pocałował mnie w czoło i powiedział:
-Będę na ciebie czekał. Zawsze. -I wyszedł, zostawiając mnie w jeszcze większej rozsypce. Pozostawił mnie uświadomioną, dla kogo tak naprawdę biło moje serce. Ta informacja pozbawiła mnie tchu. Zaczęłam wątpić w słuszność jakiejkolwiek mojej decyzji. 
Jednak już postanowiłam. Tym razem nie zrezygnuję. Mam już dość tego miasta, tych problemów. Nie wytrzymam tu ani sekundy dłużej. To ten czas. Wybrałam odpowiedni numer telefonu. 
-Dzień dobry. Luiza Słoneczna. 
-O, dzień dobry. Czyżby podjęła pani już decyzję?
-Tak, przepraszam za to zamieszanie. Zgadzam się. Z wielką przyjemnością. -uśmiechnęłam się, wycierając policzki. 
-Jest mi niezwykle miło rozpocząć z panią współpracę. W takim wypadku, może spotkamy się już jutro rano w moim biurze? 
-Dobrze. 
-Pasuje pani 8?
-Tak, do zobaczenia. 
-Do widzenia. -rozłączyłam się i położyłam telefon na stole. Zajrzałam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki coś do jedzenia. Już jutro rozpocznie się moja nowa przygoda. 
Mimo żalu, rozrywającego moją duszę, jestem podekscytowana. Czasami po prostu lepiej uciec...

__________________________________________
Przepraszam... Tylko tyle mogę na razie powiedzieć za to coś wyżej :( 

1 komentarz:

  1. Nie przepraszaj. Mimo tego, że krótkie to i tak piękne. Szkoda mi Niko. Bardzo go lubię. Wiem, że będzie walczył o Lui. To jest Niko. Nie rozpisuję się. Do napisania.
    P.M.

    OdpowiedzUsuń